Koronka do Miłosierdzia Bożego
Jeszcze kilkanaście dni temu, w środę, swym starym polonezem przyjechał do szkoły, miał religię w drugiej klasie. Na przerwie powiedział, że musi iść do lekarza.
Dzieci w poniedziałek ze smutkiem poinformowały mnie:
– Ksiądz wczoraj po Mszy [odprawianej przez ks. seniora Kazimierza Lenarta] na krótko wszedł do kościoła i powiedział, że musi iść do szpitala na tydzień lub dłużej.
Przez kilkanaście dni codziennie rano ksiądz Kazimierz odprawiał Msze św. w intencji chorego proboszcza. Modliło się na nich dużo ludzi. Czekali na pomyślne wiadomości ze szpitala w Wadowicach. W czwartek 18 kwietnia po takiej rannej Mszy usłyszeli straszną wiadomość: Stan chorego bardzo się pogorszył. O trzeciej po południu przy łóżku chorego odmawiano koronkę do Miłosierdzia Bożego. Chory szeptał słowa modlitwy: Dla Twojej bolesnej męki – Miej miłosierdzie dla nas i całego świata. Tuż przed 15.30 ksiądz Edward Półchłopek zmarł. W tym samym czasie w Harbutowicach w kościele także odmawiano koronkę…
W piątek ks. Kazimierz odprawił Mszę za spokój duszy śp. ks. proboszcza.
Przed pierwszą lekcją dzieci modlą się do Ducha Świętego. Modlitwę kończą zawsze wezwaniem: Matko Boska Harbutowska, módl się za nami. W piątek samorzutnie dodały: Wieczne odpoczywanie… I dodają do dziś.
21 IV Niedziela Dobrego Pasterza
W niedzielę przy „Tablicach” po południu harbutowianie czekali na karawan. Przyjechał o drugiej. Ogólny płacz. Strażacy wyjęli trumnę ze zwłokami swego proboszcza i nieśli do kościoła. Kondukt żałobny powoli zbliżał się do świątyni. Grała orkiestra ze Sułkowic. Ludzie się modlili.
Wniesiono trumnę do kościoła. Ludzie wstali z klęczek, kiedy wchodzili kolejni księża, a jako że zabrakło już miejsc siedzących obok ołtarza, wyszli z ławek.
Mszę św. koncelebrowaną odprawiło blisko 70-ciu księży. Celebransami byli ks. infułat Janusz Bielański, proboszcz katedry wawelskiej, ks. infułat Jan Zając, wikariusz biskupi i ks. Stanisław, kolega seminaryjny zmarłego. Ks. infułat Bielański powiedział na wstępie, że ks. kardynał Macharski, księża biskupi z Archidiecezji Krakowskiej łączą się z zebranymi w modlitwie.
Kazanie wygłosił ks. Stanisław [niestety, nie znam nazwiska]. Na początku przypomniał, że ta niedziela nosi nazwę Dobrego Pasterza i rozpoczyna Tydzień Modlitw o Powołania Kapłańskie. Następnie snuł refleksje o tym, czym jest dla młodego człowieka powołanie przez Chrystusa do kapłaństwa, znaczeniu święceń, istotą kapłaństwa.
– Ksiądz to szafarz świętych tajemnic Bożych i nauczający lud Boży.(…) 15 maja, 24 lata temu, otrzymaliśmy święcenia kapłańskie z rąk wówczas ks. kardynała Karola Wojtyły. Byliśmy ostatnim rocznikiem, który otrzymał święcenia od obecnego Ojca Świętego. Z mego rocznika koledzy są duszpasterzami w polskich diecezjach, zwłaszcza Krakowskiej i Bielsko-Żywieckiej, kilku jest za granicą. Nie doczekał się ks. Edward 25-lecia kapłaństwa. Dziś tak postanowił Bóg. Każdy zmarły potrzebuje naszej modlitwy, bo stając przed Bogiem musi być czysty.(…) Umiał ks. Edward pociągnąć ludzi i do spraw materialnych. Wybudował kościół w Chabówce, wyremontował plebanię w Gorenicach, plebanię i kościół w Harbutowicach.
Ks. Stanisław zakończył kazanie słowami:
– Dziękujmy Bogu za blisko 24-letnie duszpasterzowanie ks. Edwarda. Niech nasza modlitwa za ks. Edwarda będzie modlitwą o nowe powołania kapłańskie i zakonne, również z tej parafii.
Wierni modlili się więc w czasie tej Mszy świętej w tych intencjach. Podczas rozdawania komunii, do której przystąpiły ogromne rzesze, śpiewano pieśni wielkanocne.
Ks. infułat podziękował na koniec Mszy wszystkim zebranym, kolegom z jego rocznika, księżom-gościom, księżom z dekanatu, a do parafian zwrócił się słowami:
– Będziecie, jak wiem, trwać bez przerwy, całą noc i jutrzejszy dzień na modlitwie przy trumnie waszego proboszcza.
Potężny śpiew wszystkich księży pieśni Salve Regina (Witaj, Królowo nieba) zakończył wspólną uroczystość pierwszego dnia.
Nieustanna modlitwa
Modlitewne czuwanie przy trumnie trwało całą dobę. Strażacy trzymali wartę. W Harbutowicach ludzie wiedzieli, na którą godzinę tzw. rola (rejon) ma przyjść do kościoła, ponieważ tu zachowały się nocne czuwania w Triduum Wielkiego Tygodnia, a rezurekcja jest w Wielką Niedzielę o szóstej rano.
22 IV Pogrzeb
W dzień pogrzebu w szkole skrócono zajęcia. Dzieci o jedenastej poszły do domów, by zdążyć na pogrzeb. Harbutowianie w ten dzień nie pracowali na polach.
O drugiej po południu było już pełno ludzi w kościele, dzieci stały na polu. Odmawiano różaniec i inne modlitwy. Przybywało coraz więcej ludzi spoza Harbutowic, dotarli górale i kolejarze z Chabówki ze swymi sztandarami, wszystkie straże z gminy i delegacje z parafii, w których pracował śp. ksiądz Edward. Oczywiście nie zabrakło jego rodaków z Borku. Nie sposób wymienić wszystkich ważniejszych gości, warto jednak podać, że przyjechał były Wojewoda Krakowski Tadeusz Piekarz, ponieważ i on znał księdza jako kapelana Domu Opieki Społecznej w Harbutowicach.
Mszy św. przewodniczył ks. biskup Kazimierz Nycz. W kazaniu powiedział:
– Razem z rodziną parafialną my, kapłani Archidiecezji Krakowskiej, Diecezji Bielsko-Żywieckiej otaczamy trumnę waszego księdza proboszcza, naszego współbrata, ks. Edwarda Półchłopka. Skończyło się jego kapłańskie życie, też skończyło się jego życie chrześcijańskie, które rozpoczął w krakowskim Borku Fałęckim 50 lat temu. Święcenie kapłańskie przyjął w 1978 roku, a potem pracował na kilku parafiach jako wikariusz. Wybudował kościół w Chabówce jako pierwszy proboszcz tej parafii. Ostatnie 3 lata pracował w Harbutowicach. Panu Bogu dziękujemy za dar kapłaństwa, który się spełniał i realizował w jego życiu.
Razem z wami dziękujemy za te ostatnie lata kapłańskiego życia, które przeżywał razem z wami, tu w harbutowickiej parafii. Oprócz tej rodziny parafialnej, która tak licznie przybyła, co jest wyrazem wdzięczności i miłości do jego pracy i życia kapłańskiego tutaj, trumnę otacza rodzina śp. księdza Edwarda. Razem z nią jesteśmy w tej trudnej chwili cierpienia i bólu, jaką przeżywamy wszyscy, kiedy odprowadzamy na cmentarz kogoś bliskiego. Współczujemy serdecznie, szczerze to mówię w imieniu swoim, ks. kardynała, który się łączy z całą parafią, także i z mama i ojcem i z braćmi śp. ks. Edwarda. Wierzymy, że w tajemnicy świętych obcowania, w tajemnicy Eucharystii jest z nami obecny tu, teraz, po tamtej stronie życia. Prośmy w tej Eucharystii Boga Wszechmogącego, by przebaczył mu wszystkie grzechy i przyjął do swojego wiecznego królestwa.
„Jest wolą Ojca mego, aby każdy, co widzi Syna, wierzy w Niego, miał życie wieczne”. Te słowa powiedział Chrystus do swoich uczniów, a dzisiaj kieruje je do nas zgromadzonych w tym kościele, wokół tej trumny. Czy wierzysz w to, co usłyszałeś? Stajemy przy trumnie, stajemy nad grobami, modlimy się za naszych zmarłych. Ale czy naprawdę każdy z nas, który tu dzisiaj jest, wierzy w życie wieczne?
Bardzo lubimy symbole, Bardzo lubimy manifestacje. Ten dzisiejszy pogrzeb jest okazją do zaprezentowania swej miłości do księdza, który tu pracował, do zamanifestowania swojej wiary. Ale czy naprawdę wierzysz w to, że zmartwychwstaniesz? Jakie jest twoje życie? Czy ukazujesz swoim postępowaniem tam, gdzie cię Pan Bóg postawił, że jesteś człowiekiem wierzącym, że wierzysz w zmartwychwstanie i życie wieczne? Otrzymaliśmy to życie wieczne przy chrzcie świętym. Pogłębiliśmy je i pogłębiamy przyjmując Eucharystię. A gdy przychodzi trudna chwila, jakoś się wahamy. Czy rzeczywiście ja zmartwychwstanę?
Pan Bóg tak pokierował, że dzisiaj stojąc przy tej trumnie, przeżywamy okres wielkanocny. Cztery niedziele temu radowaliśmy się śpiewając radosne Alleluja. Znowu manifestowaliśmy, ukazywaliśmy zewnętrznie, że Chrystus zmartwychwstał. Czy tylko w naszym sercu było to świadome, że ja też zmartwychwstanę? Zastanówmy się chwilę nad każdym z nas. Niech każdy z nas zajrzy w głąb swego serca. Co w jego życiu wiąże się z tą trumną? Czy kres, czy to dopiero początek? Mam nadzieję, każdy z nas ma nadzieję, że zmartwychwstaniemy, ale do tego musimy się przygotować w swoim życiu, swoją radością z życia wiecznego. Przygotować przez spełnianie tego wszystkiego, cośmy otrzymali od Boga w chrzcie świętym.(…) Wierzymy w Chrystusa Zmartwychwstałego, tą naszą nadzieję, naszą wiarę, że śmierć nie jest kresem, ale początkiem.
Na koniec uroczystości w kościele pożegnano zmarłego wierszami i mowami. Przytaczamy dwie z sześciu zwrotek wiersza, który wygłosiła uczennica z młodszej klasy oraz fragmenty innych wystąpień.
Kiedy wędrówki nadszedł kres,
Skończyła się życia droga,
Ty dobrze nasz proboszczu wiesz,
Że staniesz przed tronem Boga.
Za Tobą już ziemskie zmartwienia,
Rozterki i niepokoje,
W nagrodę za ból i cierpienia
Wejdziesz w niebieskie podwoje.
Dyrektor Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II:
– Odszedłeś, pasterzu dobry. Bóg niespodziewanie powołał Cię zatrzymując na pasterskiej drodze. Przyjmujemy tę tajemnicę w duchu oddania Bożej Opatrzności; wierzymy, że tak oto spełnia się nadzieja człowieka, który zgłębiał tajniki Bożej Mądrości. Zostawiasz parafię i również harbutowicką oświatę, którą objąłeś miłością pasterską. Wierzymy, że za trudy dnia codziennego Bóg obdarzy Cię hojną nagrodą. Dziękujemy Ci za wszystko, co robiłeś dla nas. Dobry Jezu a nasz Panie, daj mu wieczne, daj mu wieczne odpoczywanie. Jezu, ufamy Tobie.
Żegnała młodzież z grup apostolskich:
– Chcieliśmy Ci podziękować za wszystko, co dla nas zrobiłeś. Za to, że odnowiłeś nie tylko naszą świątynię, ale i nasze serca. Pokazałeś nam, co to naprawdę jest miłość do Jezusa i Maryi. Dziękujemy Ci za Twe dobre serce i za Twoją miłość, którą potrafiłeś okazać każdemu z nas. Byłeś dla nas jak ojciec, który prowadził nas przez to trudne życie. Jesteśmy Ci za to bardzo wdzięczni. I chociaż odszedłeś, to wiedz, że bardzo Cię kochamy i na zawsze pozostaniesz w naszych sercach.
Sołtys Harbutowic:
– Nasz proboszcz w tak krótkim czasie zaskarbił sobie naszą wdzięczność. Dziękuję Opatrzności za to, że droga życiowa ks. Edwarda została związana z Harbutowicami. Byłeś potrzebny Harbutowicom, byłeś potrzebny Matce Bożej Harbutowickiej. To Ty, współpracując z naszym rodakiem ks. Franciszkiem, pozostawiłeś nam świątynię godną Domu Bożego. Dzięki Tobie słychać szept modlitw. Byłeś naszym duszpasterzem i byłeś mieszkańcem Harbutowic. Interesowało Cię wszystko, co działo się w naszej miejscowości.
W imieniu dorosłych mieszkańców wioski ich przedstawicielka mówiła:
– Cały rozmiar nieszczęścia objawi się nam dopiero wtedy, kiedy wrócimy do codzienności, kiedy w ciągu następnych tygodni zrozumiemy, co oznacza dla nas ta strata. Zaledwie 3 lata ksiądz Edward Półchłopek był proboszczem naszej parafii. Od samego początku zjednał sobie ludzi w Harbutowicach przede wszystkim swoją gorliwą, kapłańską posługą. Przygotował parafię do nawiedzenia Obrazu Jasnogórskiego – największego wydarzenia religijnego ostatnich lat. Nie sposób wymienić wszystkich Jego kapłańskich zasług dla naszej parafii. Przecież to dzięki niemu możemy się modlić w tak pięknie odnowionym kościele. A chciał jeszcze tyle zrobić!
Kochał swych parafian, zwłaszcza tych najmłodszych. Dzieci garnęły się do niego, kochały Go, z niecierpliwością czekały nie tylko na lekcje religii, ale także na nabożeństwa różańcowe, majówki, roraty, w których to nabożeństwach bardzo licznie i pobożnie uczestniczyły. Bardzo wielu chłopców wstąpiło w szeregi ministrantów. Dzięki niemu młodzież zorganizowała się w apostolskie grupy.
A z nami, starszymi, zawsze serdecznie porozmawiał, Jemu mogliśmy zwierzyć się z naszych trosk i życiowych problemów. Zawsze miał czas dla swych parafian. Słuchaliśmy Go i bardzo szanowali. Ufaliśmy Mu bezgranicznie.
Trudno nam będzie zapełnić pustkę, jaka powstała między nami po odejściu tego Kapłana. Trudno znaleźć stosowne słowa pociechy dla Jego Matki, Ojca, Braci i krewnych. Łączymy się w Waszym bólu, w Waszych łzach.
Zachowamy Księdza Proboszcza Edwarda Półchłopka zawsze w naszej pamięci i modlitwach.
Pani z Borku Fałęckiego szlochając zaczęła:
– Edwardzie, dziecko nasze kochane!
Mówiła, że bardzo Go tam sąsiedzi kochali jako dziecko i jak był już księdzem. Pani zakończyła słowami: – Drogi księże Edwardzie, tutaj też miałeś Matkę Bożą tak jak w Borku.
Ksiądz rodak Franciszek Bobeł:
– Księże proboszczu Parafii Harbutowice, mój księże proboszczu. Niecałe trzy lata Twojego pobytu i pracy w tej parafii odmieniło nie do poznania tę świątynię i plebanię. Kiedy przyszedłeś, zastałeś tutaj ruinę, ruinę w kościele i ruinę na plebanii. Przeciekały dachy, spróchniały więźby, straszliwie brudne były ściany tej świątyni, odpadające tynki. Widząc Twoją pracę na plebani, porządki, do których wciągnąłeś parafian, obdarzyłem Cię wielkim zaufaniem i zaproponowałem pomoc w remoncie kościoła od fundamentów aż po dach, który zaczął się chylić ku upadkowi. [Warto przypomnieć, że ks. kan. Franciszek Bobeł wszystkie oszczędności swego życia przekazał na kościół w rodzinnej miejscowości – zob. “Klamra”, nr 9 z ub. r.] Jestem Ci niezmiernie wdzięczny, że znalazłeś w sobie tyle odwagi, ażeby w drugim roku pobytu w nowej parafii podjąć się tak wielkiego przedsięwzięcia, że uwierzyłeś w nieodzowną pomoc swoich parafian i dzięki temu mogliśmy wszyscy razem nie tylko uratować tę świątynię, ale uczynić ją tak piękną, że może dzisiaj głosić chwałę Boga i że może być dla Ciebie dzisiaj bramą do nieba. Niech Bóg miłosierny wynagrodzi stokrotnie te trzy lata pobytu i pracy w tej parafii. Planowaliśmy w tym roku nowe ogrodzenie kościoła, które już Ty rozpocząłeś, ale tej pracy będziesz się tylko przyglądał z innego świata. Niech miłosierny Bóg ukaże Ci swoje Oblicze, Matka Boża Harbutowicka, której tu służyłeś, niech Cię przytuli do swojego matczynego serca. Żyj w pokoju.
Przemówił również ksiądz z Borku:
– Teraz wiemy, dlaczego w testamencie napisałeś, że chcesz być pochowany w Harbutowicach. [Wskutek trudności w nagraniu magnetofonowym nie możemy przytoczyć innego fragmentu.]
Słuchający nie mogli powstrzymać się od łez. Nawet twarde chłopy harbutowskie… Na sam koniec odczytano długą listę tych ról z Harbutowic oraz innych miejscowości, które zamówiły Msze za śp. proboszcza.
Ruszył kondukt żałobny na cmentarz. Prowadził ks. biskup. Po egzekwiach rozbrzmiały dźwięki żałobnej muzyki w wykonaniu muzyków z Rudnika.
Jeszcze długo harbutowianie stali nad grobem swego ukochanego proboszcza. Potem wielu poszło ponownie do kościoła. (B)
Tekst z 2002 r.
Przypominam tekst z 2000 r. napisany przez dzieci pt. Piękne nabożeństwo.
W naszym kościele jest nadzwyczajny Różaniec. Rozpoczyna się o 17-tej, ale dzieci przychodzą wcześniej, aby z ks. proboszczem i scholą uczyć się pieśni. Przychodzi bardzo dużo wiernych, nawet z Sułkowic. Ks. proboszcz i dzieci razem siedzą w ławkach. Najpierw wybiera pięcioro dzieci, które trzymają różaniec przez cały czas trwania nabożeństwa. Różaniec omawiamy i śpiewamy. Kiedy odmawiamy, podnosimy ręce do góry na sposób fatimski. Po każdej dziesiątce śpiewamy pieśni. Na zakończenie ksiądz proboszcz rozdaje dzieciom naklejki. Różaniec trwa blisko godzinę, ale się nie nudzimy.